29 czerwca - 6 lipca 1997 - VII Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie
W tych dniach odbywał się VII Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. W wydarzeniu uczestniczył Teatr Sejneński i Kapela Klezmerska Teatru Sejneńskiego. Wystawiono spektakl Dybuk, kapela grała w koncercie finałowym w dniu 6 lipca, a po koncercie miał miejsce w kawiarni "Austeria" niecodzienny występ muzyków sejneńskich - dołączył do nich David Krakauer. Muzykowano od wieczora do wczesnych godzin rannych.
Artykuły prasowe:
Katarzyna Jutkiewicz, Siódmy Festiwal, "Midrasz", lipiec-sierpień 1997 r.
Finał w deszczu, "Rzeczpospolita" 7.07.1997
Tomasz Fiałkowski, Taniec w deszczu, "Tygodnik Powszechny" 13.07.1997
Henryk Halkowski, Zapiski kronikarza-weterana. 7 Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie, "Słowo Żydowskie" 8.08.1997
Siódmy Festiwal
[...] Ta sama synagoga zmieniła się na jeden wieczór w scenę teatralną. Teatr Sejneński, tworzony przez grupę młodzieży z ośrodka "Pogranicze sztuk, kultur, narodów" wystawił spektakl Dybuk oparty na dramacie symbolicznym An-skiego, Na pograniczu dwóch światów. Mimo późnej pory przyszło tak wielu widzów, że trzeba było przynieść dodatkowe krzesła. Młodzi aktorzy grali bardzo ekspresyjnie, świetnie operowali gestem i mimiką. Przedstawienie zyskało nieoczekiwanie nową oprawę: mroczny nastrój dramatu potęgowały uderzenia piorunów i światło błyskawic wpadające przez wysokie okna synagogi Izaaka. Kiepska akustyka sprawiła jednak, że ci spośród widzów, którzy po raz pierwszy zetknęli się z tą sztuką, nie mogli często zrozumieć tekstu.
[...] Po koncercie odbył się pożegnalny bankiet z udziałem artystów. Pierwsza dała się namówić do występu grupa młodzieży z Teatru Sejneńskiego. Okazało się, że grupa ta sprawdza się w warunkach kameralnych jeszcze lepiej niż na scenie. A że prawdziwi klezmerzy nie mogą nie zagrać, gdy mają ku temu okazję, David Krakauer grał z Sejnami do piątej nad ranem, niemal bez przerw. Wygrywając na klarnecie niezwykłe opowieści o zaginionym sztetl czy o nadejściu Mesjasza, Krakauer niczym zaklinacz węży wprowadził swoich słuchaczy w istny trans. Zaś jego szalone improwizacje na tematy klezmerskie, ale także góralskie i kresowe sprawiły, że nie tylko parkiet, ale i stoły stały się miejscem trwających do rana pląsów. – Tego, co klezmerzy grają w amerykańskich klubach, nie da się niestety usłyszeć na płytach czy kasetach. Ale tego, co grają w Krakowie, nie da się porównać z żadnym amerykańskim klubem. Dla muzyków najważniejsza jest reakcja widowni, a tak żywiołowej publiczności jak w Krakowie nie ma w całej Ameryce – mówił na zakończenie Michael Steiman, jeden ze sponsorów festiwalu. A Janusz Makuch podsumował wieczór następująco: – Nie znajduję słów, by opisać to, co czuję [...]
Katarzyna Jutkiewicz
"Słowo Żydowskie" lipiec-sierpień 1997