O Ginczance w Poznaniu
Przypadki Zuzanny Ginczanki. Konferencja naukowa poświęcona poetce w Poznaniu.
26 kwietnia br w ramach XX Poznańskiego Festiwalu Nauki i Sztuki dzięki współpracy konsorcjum UAM i UJ odbyła się konferencja „Non omnis moriar… W setną rocznicę urodzin Zuzanny Ginczanki”. To jedno z wielu wydarzeń poświęconych poetce, które towarzyszyło obchodom jubileuszu.
W zorganizowanym przez Koło Miłośników Kultury i Literatury Żydowskiej „Dabru emet” seminarium wzięło udział kilkunastu poznańskich i krakowskich badaczy i badaczek, przedstawiając twórczość i biografię Ginczanki w różnych ujęciach. Konferencję otworzyło wystąpienie Izoldy Kiec, której badania nad biografią i twórczością poetki przyczyniły się do ponownego odkrycia po latach zapomnianej poetki. Autorka najobszerniejszego wyboru i opracowania „Wierszy zebranych” wydanych przez Pogranicze wyraziła zadowolenie, że to przede wszystkim poezja, nie tylko biografia Zuzanny Ginczanki stała się pretekstem do konferencyjnego namysłu badaczy. Rzeczywiście – wielokrotnie zwracano uwagę na dużą dojrzałość artystyczną i ogromny kunszt literacki młodziutkiej poetki, którą zdradzały nawet wiersze juwenilne pisane przez zaledwie kilkunastoletnią dziewczynę. To wrażenie potęgował często przywoływany fakt, że język polski był dla urodzonej w Kijowie, a wychowanej w Równem na Wołyniu Sany Gincburg językiem wyboru, gdyż w domu posługiwano się językiem rosyjskim.
Uwikłane po szyję w sukienki / prowadzimy kulturalne rozmowy.
Ginczanka a problem z feminizmem.
W swoim wystąpieniu Izolda Kiec dostrzegła ciekawy paradoks. Młoda poetka nie identyfikowała się ze środowiskami kobiecymi, nie zawierała przyjaźni z innymi autorkami, a wiersze sugerują, że zachowywała wobec nich dystans, który czasem podszyty był wrogością. Lokowała się zaś wśród męskich patronów i mistrzów, w wymiarze społecznym nie podważając stereotypowych ról męskich i żeńskich. Jednocześnie jednak od najmłodszych lat tworzyła odważne wiersze manifestujące kobiecość, niejednokrotnie przekraczające tabu. Można zatem uznać, że deklaratywnie antyfeministyczna lub przynajmniej ignorująca feminizm, w swojej poezji pozostawała wyjątkowo wrażliwa na kwestie związane z kobiecym ciałem i kobiecym losem. Na tym jednak nie kończą się paradoksy – bo odkrywana po wojnie twórczość Zuzanny Ginczanki bywała „poprawiana” przez mężczyzn-badaczy i poetów, którzy pozwalali sobie na ingerencje w jej tekstach.
Po czym poznaje się miłość?
Ginczanka a ciało i erotyka.
Refleksja nad wątkami związanymi z kobiecą cielesnością, erotyką i miłością w twórczości Zuzanny Ginczanki powracała wielokrotnie w kolejnych wystąpieniach. Daria Nowicka interpretując wiersze „Przyszło” i „Przedprzebiśniegi” omawiała figurę lirycznej dziewczynki w bardzo ciekawym ujęciu, wskazując na synestezyjne obrazowanie i plastyczną wrażliwość poetki. Lucyna Marzec mówiła o wierszach młodzieńczych i nieco późniejszych, w których nie brakowało obrazów burzliwie formującej się seksualności („Dziewictwo”), dystansowania się wobec konwencjonalnej powściągliwości („Spleen”) czy refleksji nad macierzyństwem przedstawianym poprzez liczne animizacje. Katarzyna Kuczyńska-Koschany omówiła natomiast jeden z ostatnich przedwojennych utworów poetki „Waga” z 1938 roku. Biograficznie wciąż młoda, a poetycko i życiowo bardzo już dojrzała Ginczanka sięga po jeden z częściej powracających u niej motywów wagi i ważenia, by w serii retorycznych pytań skonstruować niepokojący, zabarwiony ogromnym smutkiem obraz miłości i płynącej z niej rozgoryczenia. W ten sposób teksty badawcze zilustrowały przyspieszone dojrzewanie jako kobiety i jako poetki, które stało się udziałem autorki „Non omnis moriar”.
Mój trud się topi w spoczynkach.
Ginczanka a kwestie społeczne
Podczas konferencji nie zabrakło również ujęć porównawczych, które prezentowały wiersze Ginczanki w zestawieniu z twórczością innych poetów. I tak, Agata Szulc-Woźniak przedstawiła referat o wiosennych tekstach młodziutkiej poetki oraz dojrzałej, bardzo już wówczas popularnej Marii Jasnorzewskej-Pawlikowskiej. Joanna Maleszyńska zestawiła natomiast „Balladę o Żydziaku” z „Żydkiem” Juliana Tuwima, wykazując jak poezja dokumentowała międzywojenny antysemityzm i społeczną nierówność (u Ginczanki) lub pozwalała na narodowościową deklarację autora (u Tuwima). To kolejne z oblicz Ginczanki pełne niesamowitej wrażliwości, empatii i troski o innego. Wątek ten podjął także Rafał Koschany z Instytutu Kulturoznawstwa, analizując wiersz „Przypadek”, skonstruowany wokół porównania losu podmiotu lirycznego (będącego alter ego poetki) oraz rówieśnicy, młodej dziewczyny ze społecznego marginesu. Posłużyło mu to refleksji nad fascynującej go badawczo kategorii przypadku, w pewnym sensie wpisanej w jej krótką biografię, gdyż „wobec przedwcześnie zmarłej, wyjątkowo zdolnej poetki trudno się oprzeć pytaniu: „co by było gdyby?”, gdyby udało jej się przeżyć i tworzyć dalej.
Raz wzbiera we mnie nadzieja / raz jestem niespokojna / Zbyt wiele rzeczy się dzieje / coś przyjdzie: miłość lub wojna. Perspektywy lektury.
Pytania towarzyszące recepcji poetki, prowadziły ku współczesnym próbom odczytania, reinterpretacjom twórczości czy popularyzacji biografii. Reprezentująca UJ Sylwia Papier opowiadała o działaniach miejskich mających na celu upamiętnienie Zuzanny Ginczanki w przestrzeni Krakowa Płaszowa, gdzie ukrywała się w ostatnich miesiącach życia, po donosie sąsiadów została pojmana i rozstrzelana jesienią 1944 roku. Szereg inicjatyw podejmowanych przez środowisko naukowo-kulturalne Krakowa obejmował Oprócz wieczorów poetyckich i konferencji naukowych, podjęto szereg inicjatyw popularyzatorskich: m.in. przygotowano tablicę komemoratywną i umieszczono ją na budynku, w którym mieszkała przed swą tragiczną śmiercią oraz zorganizowano akcję pod hasłem „Oznacz Płaszów” polegającą na malowaniu centaurów w przestrzeni dzielnicy, nawiązującej do tytułu jedynego tomu poetki „O centaurach”.
Joanna Roszak, badaczka i nauczycielka działająca na rzecz pokoju swoje wystąpienie poświęciła wierszowi Maj 1939, interpretując go w kontekście pracy z uczniami i edukacji dla pokoju. Utwór będący odpowiedzią na narastający, przedwojenny niepokój był najprawdopodobniej polemiką z utrzymanym w podniosłym tonie wierszu Antoniego Słonimskiego o tym samym tytule. Tekst Ginczanki prezentuje odmienną, bardzo osobistą perspektywę. Organizują go uporczywie powracające powtórzenia, ułożone na kształt wróżby-zaklęcia. Czytane z perspektywy czasu, ze świadomością wybuchu wojny i jej tragicznych skutków, zyskują ponadczasową, uniwersalną głębię. Joanna Roszak uruchomiła przy tym szereg kontekstów współczesnych autorce (m.in. wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i artykułów prasowych z 1939 roku) oraz późniejszych, powojennych teoretycznych rozpoznań i tekstów kultury (m.in. pracy Betty Reardon poświęconej edukacji dla pokoju oraz książki „Wróg” Serge’a Blocha), na tyle sugestywnych, że pozwalających na ulokowanie omawianego wiersza Ginczanki w szkolnej edukacji stawiającej wyzwania intelektualne przed młodym czytelnikiem.
Jednodniowa konferencja przyniosła wielostronne odczytania spuścizny Zuzanny Ginczanki. Wiele z nich było nieoczywistych, podnoszących kwestie mniej znane, trudniej uchwytne, a bardzo przy tym fascynujące. Obok filologicznych rozpraw pojawiły się na niej recepcyjne odczytania próbujące określić miejsce poetki w polskiej kulturze, które zaświadczały że także czytana z dzisiejszej perspektywy Ginczanka jest wciąż inspirująca, wartościowa dla współczesnego czytelnika, a jej poezja opiera się próbie czasu.
Marta Kowerko-Urbańczyk
Śródtytuły pochodzą z wierszy Zuzanny Ginczanki omówionych podczas konferencji. Kolejno są to: „Dziewictwo”, „Waga”, „Przypadek”, „Maj 1939”.