O Filmowej Kolekcji Opowieści Pogranicza. Postacie pisze Marta Kowerko
Ponad trzydzieścioro uczestników w różnym wieku pracowało podczas dwóch intensywnych cyklów warsztatowych. Nad całością przedsięwzięcia czuwała pomysłodawczyni całej Kolekcji Bożena Szroeder. Do współpracy zaprosiła reżyserki: Darię Kopiec i Joannę Polak, które od początku towarzyszą sejneńskim kolekcjom, a opiekę artystyczną nad uczestnikami sprawowały artystki Ola Kotarska i Dominika Ludwig. Powstało sześć animacji poklatkowych, które składają się na jeden film – wszystkie wykonane są tą samą techniką, wycinane i malowane brązowymi tuszami i atramentami, utrzymane w tonacji sepii.
Jak wspomina Bożena Szroeder, postaci, o których warto by opowiedzieć było bardzo dużo. Cały materiał został więc podzielony na małe rozdziały-opowiastki. Kolekcję rozpoczyna dowcipna animacja traktująca o fenomenie Sejn, gdzie rozbrzmiewają różne języki i mieszają się kultury, a przyroda wkracza w przestrzeń miasteczka: gołębie obejmują w posiadanie poddasze Białej Synagogi, a bocian zagląda do Bazyliki. W kolejnych częściach pojawią się założyciele miasteczka, jego poeci i duszpasterze, niezwykli goście i dawni mieszkańcy. Wśród postaci nie zabraknie m.in. Morisa Rosenfelda, Juozasa Laukaitisa, Arnolda Markowitza czy Józefa Piłsudskiego.
Pomysłodawczyni programu dodaje, że krótka forma filmu nie może zmieścić całej biografii, więc twórcy sięgnęli po piękne obrazy, pozbierane wycinki / okruchy /skrawki, które stały się częścią miasteczkowych opowieści. Jak sny założyciela Sejn Jerzego Grodzińskiego, który pod ich wpływem wyrusza w podróż do Królewca, z której przywozi cudowna Figurę Madonny Szafkowej. Lokalne wątki splatają się tu często z wielką historią – jak w biografii litewskiego księdza ks. Juozasa Laukaitisa, nauczyciela w sejneńskim seminarium i założyciela litewskiej drukarni Šaltinis (Źródło), w której w czasie zaborów drukowano litewskie książki przenoszone później przez księgonoszy na terytorium Litwy.
Opowieści o dawnych sąsiadach przywołują minione Sejny. Ośrodek Pogranicze i lokalna społeczność wiele im zawdzięczają. Bożena Szroeder wspomina, że dzięki Maksowi Furmańskiemu na nowo można było ująć temat Żydów sejneńskich.
- Gdy przyjechał i na cmentarzu zaśpiewał kadisz, jakby tym swoim jednym głosem na nowo całe nasze Sejny wypełnił treścią żydowską – przyznaje.
Takich poruszających momentów i świadectw było w historii Sejn dużo więcej. Najnowsza kolekcja zbiera te okruchy – powracają w niej postaci Sary Szner, założycielki izraelskiego kibucu Bojowników Getta, autorki wspomnień niedawno wydanych przez Pogranicze oraz Arnold Markowitz, badacza żydowskich genealogii, który tak pisał o Sejnach:
"Gdy byłem małym chłopcem, ojciec nie opowiadał mi bajek. Zasypiałem wsłuchany w jego opowieści o Sejnach, zaczarowanym miasteczku dobrych ludzi, otoczonym przepastnymi lasami pełnymi dzikiej zwierzyny i z kościołem tak cudownym, że ten wielki w naszym sąsiedztwie na Brooklynie zdawał się być zaledwie jego bladym cieniem".
Praca z opowieściami o miasteczku wywołuje również emocje uczestników warsztatów. Najstarszy z nich, 75-letni pan Mieczysław Mieczkowski, z przejęciem opowiada historię życia Morisa Rosenfelda, żydowskiego poety urodzonego w Sejnach, jednego z prekursorów poezji pisanej w jidysz, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pisał wiersze o losie robotników. Pan Mieczysław, który sam przez długie lata pracował w fabryce, podczas warsztatów odkrywał ukryte dotąd plastyczne talenty.
- Roboty jest dużo – mówi. - Dużo wycinamy i malujemy, bo trzeba przygotować aż 24 klatki na sekundę. Nigdy nie miałem dotąd styczności z rysowaniem, ale okazało się, że dobrze się czuję w dużych formatach. Mówią mi, że już mnie stąd nie wypuszczą.
Marta Kowerko, Poznań