Apokalipsa
W okresie sierpień - wrzesień 1997 w Białej Synagodze w Sejnach była prezentowana wystawa malarstwa prof. Andrzeja Strumiłły pt: Apokalipsa.
Od AUTORA
Było to tuż przed kwitnieniem lip, ale już po Świętym Janie, kiedy siadłem przy stole aby napisać ten tekst.
Wcześniej miałem widzenie. Dwa słupy ognia spinał łuk gorejący. Na łuku antykwą w płomieniu kute OBSCURUM PER OBSCURIUS1. Wiedząc, że nie widzę, widziałem okiem Jana Apostoła z Patmos, syna Zebedeusza, okiem Jana Prezbitera, okiem heretyka Kerynta, o którym mówi kapłan rzymski Kajus i eklezjasta Euzebiusz powołujący się na Papiasza. Widziałem budowlę olbrzymią, pełną gwiazd i świeczników, planet i słońc, jasności wiekuistej i ciemności nieprzeniknionej, bram perłowych i dwunastu kamieni szlachetnych; pierwsze litery, których przedziwnym zbiegiem okoliczności stanowią zapis ICXCCCXBTXYA, co mój wiejski gość dr Michał Wojciechowski, biblista odczytuje: Jesous Christos Soter, Christos Basileus Tapeinos, Chrystos Hyios Anthropou2, pełnej muzyki trąb i piorunów, dymów trujących i szarańczy jadowitej i pustyń spopielonych...
Na stole leżała mała książeczka Ewangelia według Marka Apokalipsa, tłumaczona z greckiego przez Czesława Miłosza z dedykacją złożoną w Maćkowej Rudzie 24 IX 1989 roku.
Dwanaście kamieni fundamentu Jeruzalem Nowego to dwanaście wielkich liter. Dwanaście wielkich liter to dwanaście obrazów, które maluję. Powinienem je nazwać mysterium fascynosum lub misterium tremendum - opowieścią o lękach naszych, kruchości kondycji człowieczej i tęsknocie do Jeruzalem Nowego.
40 lat temu w klasztorach Junanu mglistą jesienią poznawałem doktrynę jedności przeciwieństw.
25 lat temu wędrując górami Kaukazu trafiłem na ołtarze Jezydów - relikt żywy mitu Arymana, myśli manichejskiej, ślad materialny dawnych herezji monofizytów i schizmy islamskiej. Postawione wówczas pytanie o stosunku wzajemnym dobra i zła, o mechanizmie podległości tego drugiego Dobremu Pasterzowi do dziś pozostaje bez odpowiedzi.
Kościół Pełnej Wiary widzi w Apokalipsie profetyczne orędzie upomnienia i ostrzeżenia, ale też pociechy i nadziei. Widzi ostateczny triumf Baranka.
Wiemy, jak trudną i daleką bywa dana nam droga i jak wielkie bywają nasze ludzkie lęki i upadki, jak okrutną bywała historaia i my sami. Stąd może tyle barw ciemnych i lini gwałtownych w moich dwunastu obrazach, stąd mała wiara w łatwość i bliskość zwycięstwa. Bułgakowski czas metahistorii, na który powołujesię Miłosz w swoim słowie wstępnym tłumacza, wydaje się być mądrym i pięknym objaśnieniem powodów i następstw apokaliptycznych wydarzeń - ich karmy, jakby powiedziano dalej na Wschodzie.
Pociechę niosą słowa: Nie bój się. Jam jest Pierwszy i Ostatni Żywy. Byłem umarły, a patrz, żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekieł. Ap. 1,18.
1. Niejasne objaśniać niejaśniejszym.
2.Jezus Chrystus Zbawca, Król Mesjański, Chrystus Syn Człowieczy.