4 maja 2004
Wizyta w "Pograniczu" Honorowych Obywateli Miasta Sejny prof. Józefa Serafina i prof. Juliana Gembalskiego - mistrzów gry na organach, profesorów akademii muzycznych z Krakowa i Katowic.
Wtorki filmowe w Pograniczu
Lot nad kukułczym gniazdem, reż. Milos Forman, produkcja amerykańska, 1975 rok
DOM POGRANICZA, godz. 17:00
Lot nad kukułczym gniazdem
Reżyseria: Milos Forman
Scenariusz: Bo Goldman, Lawrence Hauben
zdjęcia: Haskell Wexler
muzyka: Jack Nitzsche
Akcja "Lotu nad kukułczym gniazdem" rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym, a konkretnie na jednym z jego oddziałów.
Najważniejszą tu osobą jest siostra Ratched. Posługując się rozmaitymi środkami stara się ona podporządkować sobie pacjentów stosując lekarstwa, proszki, zimne prysznice i elektrowstrząsy. Jednak zdaje się, że jej ulubioną metodą ( najczęściej stosowaną ) są tortury psychiczne (szantaże, publiczne ujawnianie najwstydliwszych spraw pacjentów itp.). Wydaje jej się, że wie najlepiej, w jaki sposób dany pacjent powinien być leczony. Lekarze są jedynie pionkami w jej grze, jedynie potwierdzają jej decyzje.
Przebywający na oddziale mężczyźni są zastraszeni, pozbawieni godności i wiary w siebie, całkowicie zależni od siostry Ratched. Pacjenci na oddziale są podzieleni na dwie grupy. Pierwsza to młodsi pacjenci, którzy przebywają w szpitalu nie dlatego, że cierpią na jakieś poważne schorzenia, lecz z powodu kompleksów, braku samoakceptacji i trudności znalezienia własnego miejsca w normalnym świecie ( większość z nich sama zgłosiła się do szpitala ).
Druga grupa natomiast to ludzie, którzy nie przebywają w szpitalu by się leczyć, lecz by nie chodzić po świecie i nie psuć dobrego imienia szpitala. Ich stan jest na tyle zaawansowany, że po prostu nie poradziliby oni sobie w wśród społeczeństwa. Żyję oni w świecie stworzonym przez siebie i nie są świadomi, co dzieje się naprawdę. Obie grupy trzymają się od siebie z daleka.
Wydaje się, że nic nie można zmienić w życiu szpitala. Siostra Ratched nie pozwala nawet na najmniejszą samodzielność i sprawuje na oddziale prawie rządy terroru.
Film zaczyna się od momentu przybycia naszego głównego bohatera McMurphyego. Został on skazany na sześć miesięcy więzienia za pobicie, z czego odsiedział dwa. Pozostałe cztery postanawia on spędzić w bardziej komfortowych warunkach ( jakie zapewnia mu szpital ) i symulując chorobę umysłową trafia on na odział siostry Ratched. Już po niedługim czasie swojego pobytu postanowił wypowiedzieć wojnę swojej oddziałowej.
Już w pierwszych dniach swojego pobytu McMurphy stara się nakłonić innych pacjentów to buntu przeciw rządom siostry. Pacjenci w końcu przyznają mu rację, ale nikt nigdy nie odważył się powiedzieć głośno, że nie jest to miła siostrzyczka, która chce jedynie ich dobra. McMurphy nie poddaje się jednak. Zaczyna więc kpić sobie z zarządzeń personelu, ignoruje regulamin, podważa skuteczność terapii. Bohater posuwa się nawet do takich czynów jak "wycieczka" z pacjentami na ryby.
Większość jego występków nie ma większego odbicia w karaniu go. Jednak jest tak do czasu, gdy po kłótni z siostrą przełożoną i pobiciu się z sanitariuszami zostaje on poddany elektrowstrząsom. To jednak nie zniechęca go do dalszej walki. McMurphy postanawia wydostać się ze szpitala. Nie udaje mu się jednak ten zamiar i impreza pożegnalna, jaką zorganizował kolegom z oddziału kończy się dla niego niezbyt ciekawie. Zostaje on poddany zabiegowi lobotomii, staje się "warzywem" i tak kończy swoje życie i walkę z siostrą Ratched.
Film ten ukazuje system rządów wprowadzony na oddziale dla chorych psychicznie oraz sposób traktowania ich. System stosowany przez siostrę Ratched posiada cechy totalitaryzmu (gdzie całe społeczeństwo, to co robi każdy obywatel jest kontrolowane przez państwo) i to właśnie do tego systemu możne porównać rządy oddziałowej. Życie pensjonariuszy jest kontrolowane w najdrobniejszych szczegółach. Jak powinno się mówić, co myśleć, jak zachowywać i żyć. Każdego należy wyregulować, dostosować do wzorca. To społeczeństwo decyduje o tym, kto jest normalny, a kogo należy skierować na leczenie. A leczenie polega przecież na dostosowaniu zachowania jednostki do ogólnie przyjętych norm. Jeżeli chodzi o terapię siostry Ratched to uważam, że nie ma ona najmniejszego sensu. Odizolowanie, zamknięcie w świecie, gdzie wszyscy w mniejszym lub większym stopniu są chorzy psychicznie, nie sprzyja leczeniu.
Pacjenci pomimo tego, że są w szpitalu dobrowolnie i twierdzą, że kiedyś na pewno wyjdą, że nie chcą siedzieć w szpitalu, ale brakuje im odwagi, aby powiedzieć to wprost swojej przełożonej. Moim zdaniem im dłużej są oni w zamknięciu tym trudniej jest im to powiedzieć. Może dojść do tego, że nie będą oni umieli żyć w normalnym społeczeństwie, będą bali się wyjść ze szpitala, za bardzo się do niego przyzwyczają i zostaną tam do końca życia. Ich stan będzie się ciągle pogarszał zamiast polepszać, aż w końcu staną się oni takimi samymi ludźmi jak pacjenci z "drugiej grupy" na tym oddziale. Zamkną się oni w swoim własnym wymyślonym świecie lub taj jak nasz bohater staną się "warzywem".