17-18 października 2008 - Warto zapytać o kulturę
Tegoroczne sympozjum "Warto zapytać o kulturę" odbyło się w Teremiskach
W trakcie sesji referaty wygłosili między innymi:
prof. Barbara Skarga, prof. Elżbieta Czykwin, prof. Magdalena Środa, red. Waldemar Janda - Etniczne Klimaty w telewizji publicznej – po co i jak je robimy?, red. Brian Scott - Moje polskie Etniczne Klimaty.
W kwietniu 2009 roku ukazała się publikacja podsumowująca to spotkanie i zawierająca programowe referaty oraz wypowiedzi uczestników spotkania.
PUBLIKACJA WARTO ZAPYTAĆ O KULTURĘ TOM 3
- wersja elektroniczna
Najpierw zebrali opowieści od mieszkańców wsi, potem zrobili z nich spektakl, teraz wydają książkę. Uroczysta promocja - a jakże, odbędzie się we wsi, od której wszystko się zaczęło - w Teremiskach pod Białowieżą. Będzie też spektakl. W piątek, 17 października, o godz. 19
Wszystko to w stodole Katarzyny i Pawła Winiarskich, w której co jakiś czas dzieją się interesujące rzeczy: a to zagrają aktorzy, a to na spotkania przyjadą ciekawi ludzie. Teraz, w ramach IV Sympozjonu "Warto zapytać o kulturę" odbędzie się promocja książki "Opowieści teremiszczańskie" oraz spektakl pod tym samym tytułem.
Pomysłodawcami przedsięwzięcia są pracownicy i studenci Uniwersytetu Powszechnego im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach.
Rozmowa o książce
Monika Żmijewska: Skąd wziął się pomysł na spektakl i książkę?
Katarzyna Winiarska*: Od kilku lat związani jesteśmy z Teremiskami, to już nasza wieś. Z czasem dojrzeliśmy do tego, by rozmawiać z mieszkańcami nie tylko na codzienne tematy, ale też by wypytać, jak było tu kiedyś. Nasi sąsiedzi zaczęli nam o tym opowiadać, oczywiście nie od razu, musiał minąć jakiś czas. Z tych opowieści ułożyliśmy spektakl, który pokazaliśmy kilka miesięcy temu. Przygotowaliśmy go wszyscy razem - pracownicy i studenci Uniwersytetu Powszechnego pod kierunkiem Elżbiety Rojek, wieloletniej aktorki Teatru Gardzienice, a obecnie Stowarzyszenia Teatralnego "Chorea". Spektakl się spodobał i okazało się, że miejscowi chcą opowiadać więcej. Pomyśleliśmy sobie: trzeba to zapisać. Tak zrodził się pomysł książki.
Jak dużo jest w niej opowieści?
- Oparta jest na opowiadaniach różnych osób, ale prym wiodą głównie dwie panie. Co ciekawe, każda z nich ma zupełnie inny sposób snucia opowieści. Pani Zina Smoktunowicz wspomina dawne czasy w sposób sentymentalny, spokojny. Pani Czesia Siemionow zaś to żywe gorące emocje. W tych historiach pojawiają się dwa ważne nurty. Jeden to pamięć wywózki mieszkańców w czasie wojny przez Niemców i spalenia wioski. Drugi to czas powojenny, w którym nasi opowiadacze to wówczas młodzież, chodzili do szkoły, tu, gdzie teraz mieści się nasz uniwersytet, cieszyli się życiem, spotykali na potańcówkach.
Książka składa się z dwóch części: ze scenariusza spektaklu, w którym są gotowe całe opowieści mieszkańców oraz z archiwalnych fotografii rodzinnych, które od nich dostaliśmy. Teraz te wszystkie historie, chcemy im "zwrócić" w postaci pamiątki - książki. Na razie starczyło nam pieniędzy na 300 egzemplarzy, ale planujemy dodruk do 1000. Chcemy ją rozdawać, podarować bibliotekom, by opowieści o zagubionych w puszczy Teremiskach - poszły w świat.
Ta książka to tak naprawdę dopiero początek naszej pracy nad historią Teremisek. Chcielibyśmy rozbudować przedstawienie o nowe sceny oraz wydać książkę będącą obszernym spisaniem historii wsi i jej mieszkańców. Ale to już w przyszłości.
Jak mieszkańcy reagowali na spektakl, w którym rozgrywały się ich własne historie?
- Podobał się im. Bywało zabawnie - aktor jeszcze nie zdążył dokończyć swojej kwestii, a już z sali ktoś wchodził mu w słowo, dopowiadał, komentował na żywo. Przedstawienie stawało się interaktywne.
* animator kultury, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, współautorka projektu i programu Uniwersytetu Powszechnego im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach, którym kieruje od momentu powstania. Redaktorka książki „Opowieści teremiszczańskie”
Uniwersytet w Teremiskach
W Puszczy Białowieskiej działa od sześciu lat. Uczelnię wymyślił i uruchomił Jacek Kuroń. Teraz projekt kontynuuje jego żona, Danuta Kuroń. Idea jest następująca: pomoc młodzieży wywodzącej się z popegeerowskich wsi, która chce zmieniać siebie i świat. By zostać studentem tej nietypowej uczelni, wcale nie trzeba mieć matury. Uniwersytet ma charakter szkoły nieformalnej (niezarejestrowanej w MEN), co pozwala na samodzielne podejmowanie decyzji, dotyczących zarówno programu, jak i toku studiów. Młodzi ludzie uczą się rozwijania własnej aktywności i radzenia sobie z codziennością. Organizatorom zależy na wykształceniu społeczników, którzy będą zmieniali smutne popegeerowskie wsie. Dają też młodym szanse na podjęcie po studiach w Teremiskach tradycyjnych studiów w Warszawie, np. fundując stypendia. Więcej informacji na www.teremiski.edu.pl.
Monika Żmijewska, Gazeta Wyborcza Białystok, 13 października 2008