"Miejsca i ludzie", Aleksander Jackowski
Sejny
Pogranicze, miejsce wciąż naładowane emocją, napiętnowane przeszłością. Równie intensywna jest w nim pamięć jak i nie-pamięć. Obie zależne od własnych przeżyć i przekazów rodzinnych. Wybrać to miejsce jako obszar swoich zainteresowań mogli tylko ludzie z zewnątrz, nie uwikłani w miejscowe sprawy. Ale i tak było to dla nich wyzwaniem. Właśnie oni założyli Fundację Pogranicze, która jest dziś jednym z najważniejszych i intelektualnie najciekawszych miejsc w Polsce, a także w Europie Wschodniej i Środkowej. Fundacja, a przede wszystkim jej szef, Krzysztof Czyżewski, działają w środowisku miejscowym, ale też w skali międzynarodowej, organizując spotkania intelektualistów, upowszechniając dorobek kultur u nas mało znanych, np. z obszaru Serbii, Macedonii, Albanii.
Krzysztof Czyżewski jest człowiekiem drogi. Takim, który szuka prawdy o sobie i o świecie, który wspaniale słucha ludzi, wiejskich starców i wybitnych pisarzy, który mimo sukcesów nie spoczywa na laurach. Napisał o sobie: "Niepostrzeżenie godziny spędzone w izbach ze starcami, przy wtórze ich pieśni, modlitwy, skargi i tęsknoty stawały się godzinami wtajemniczenia na takiej samej zasadzie, na jakiej kiedyś, chcąc przyuczyć chłopaka do śpiewu w cerkiewnym chórze, stawiano go pomiędzy śpiewaków podczas każdej liturgii, aż sam nie dosłyszał tonu, który odtąd zestrajał będzie jego duszę i przywoływał".(1)
Dochodzenie do tego tonu nie było łatwe. Na początku była filologia i praca dyplomowa Księga Drogi Czesława Miłosza. Później ruch recytatorski i pięć lat pracy w Gardzienicach. Wędrówki po wsiach, podróże po świecie do miejsc, w których istniała jeszcze żywa kultura tradycyjna. W 1987 r. razem z Wojciechem i Bożeną Szroederami realizuje w Czarnej Dąbrówce na Kaszubach projekt Wioska Spotkania, w którym uczestniczą twórcy kultury alternatywnej z Polski i ze świata. Reżyseruje. W 1990 roku wraz ze Szroederami inicjuje Fundację Pogranicze (później Pogranicze - sztuk, kultur, narodów), zostaje jej prezesem i z grupą współpracowników przenosi się do Sejn. Decyduje o tym rozmowa z Czesławem Miłoszem, który po półwieczu przyjechał do rodzinnej Krasnogrudy. Pomógł Andrzej Wajda, który był senatorem Ziemi Suwalskiej. "Przekonywał burmistrza i radnych, że grupa szaleńców w miasteczku może się na coś przydać, i że skoro fabryka kapci zbankrutowała, to pomieszczenia po niej, w byłej jesziwie, warto nam odstąpić".(2)
15 listopada pisze do mnie: "Z radością dzielę się z Panem nowiną, że otrzymaliśmy pomieszczenie w budynku przy synagodze w Sejnach, gdzie ongiś mieściła się jesziwa i rabinat. (...) rozpoczynamy pierwszy nasz poważny projekt w tym regionie - Pamięć starowieku". Spektakle, warsztaty, seminaria. Wśród uczestników Litwini, Białorusini, Ukraińcy, starowiercy, unici, katolicy i prawosławni. To było jakby przypomnienie, śpiewali ze sobą ludzie, żyjący na co dzień z dala od siebie. Dobra pamięć, mówi Krzysztof, bardzo tu rzadka. A zła? Tej nie trzeba przypominać. Nie chodzi o to, by pomijać to, co było złe. "Trzeba to jednak pomieścić w sobie, razem z przebaczeniem, kompromisem, otwartością. Samo życie wymusza taką postawę w miejscach pogranicznych, takich jak Sejny. Bez tego życie staje się nieznośne".(3)
Są rachunki krzywd, doznanych i zadanych, o których się nie chce pamiętać. Konsensus dotyczy przyszłości, i to jest celem różnych projektów realizowanych z młodzieżą. Świat, Europa nie daje sobie rady z pamięcią. "Ale trzeba ją odtruć, choć bywa to bardzo trudne. Często słyszę, że ostatniej tragedii w byłej Jugosławii winna jest pamięć, ciągłe przywoływanie obrazów z przeszłości. Całe dziesięciolecia okłamywania pamięci, prób jej zacierania przez narzuconą ideologię braterstwa, spychanie jej w sferę ciemnego tabu. Gdyby przez te lata spróbowano zmierzyć się z pamięcią, dać jej ujście, choćby miała poróżnić ludzi... może wtedy nie byłoby tak gwałtownego jej nawrotu, niszczycielskiego w swej tłumionej sile".(4) A dalej: "Po pierwszej wojnie światowej toczyła się zacięta walka o Sejny pomiędzy Polakami i Litwinami. Do dziś mieszkają tu jedni i drudzy, nikt nie wyjechał. Zostali, każdy ze swoją pamięcią. Co roku odwiedzają groby tych, którzy walczyli o Sejny. Polacy czczą polskie groby, Litwini litewskie. Po obu stronach leżą prawdziwi bohaterowie (...) Pamięć trzeba odtruć, choć to bardzo trudne".
Ale jest też i dobra pamięć, choćby o tym, jak dominikanie w XVII czy XVIII wieku pomogli Żydom zbudować synagogę, ponieważ uważali, że będzie to korzystne dla miasta. Torę wnosił rabin z księdzem katolickim.
Trzeba pracować z ludźmi, a nie - dla nich. Dlatego, po latach Gardzienic, spektakli, Czyżewski zrezygnował z teatru. Zaczął robić spotkania narodowości, religii, w których każdy był aktorem i współtwórcą widowiska. Modlitwy ekumeniczne, konferencje. Ale droga do przyszłośsci prowadzi przez młodzież, akcje realizowane z dziećmi. Widziałem taki program - Dom. Dzieci pomagały dwóm starym cieślom zbudować dom. W domu powiesiły na ścianach malowane przez siebie święte obrazy, katolickie i prawosławne. To był wspólny dom dzieci z Sejneńszczyzny i spoza Polski. Po dwóch tygodniach pobytu nie chciały się rozstać. Płacz był wielki. A przecież porozumiewały się, jak to dzieci, nie znając języków. Dorosły by milczał, one cały czas miały sobie coś do powiedzenia. Później budowano wspólne gniazdo i świątynię. Oczywiście działano i przez szkoły, spotkania, lekcje, klasy dziedzictwa kulturowego, wreszcie konkurs. Zakończenie nastąpiło w synagodze podczas ogólnopolskiej sesji o tolerancji. Sesja była znakomita, przyjechali ciekawi ludzie, profesorowie, uczeni, grupka młodzieży z warszawskiego liceum przy ul. Bednarskiej. No, i nastąpiło wręczanie nagród młodzieży za prace o Polakach i Litwinach. Duży, chudy chłopiec stał zaczerwieniony i kogucikiem powiedział, iż to kłamstwo co napisał, w rzeczywistości było inaczej, wrogo, a on napisał o przyjaźni, ponieważ wiedział, czego nauczyciele od niego oczekują. Wzruszył mnie tą swoją odwagą, szczerością. Innych rozzłościł, zarzucili mu nieszczerość. Ten fakt doskonale ilustruje sytuację, w której działa Pogranicze.
Świetnym pomysłem było zachęcenie dzieci, aby zbierały informacje od swych dziadków, babć, starszych ludzi o tym, co i kiedy było ich w ich domu. Z opowieści powstała zaprezentowana w synagodze makieta dawnych Sejn. Dzieci, które myślały o tym, jak stąd wyjechać, poczuły, że to ich miasto, historia. Pięknie o tym mówi Krzysztof Czyżewski: "Miasto stało się ich, bo zbudowały je w sobie na nowo. Makieta nie odzwierciedla realnego miasta Sejny, jest jakby metr nad ziemią, odnosi się do mitycznego miejsca. Ale to właśnie mit nas zakorzenia".(5) Wydano piękną książkę z tych opowieści, relacji dzieci. Wielki w tym udział Wojciecha i Bożeny Szroederów.
Dzieci występowały w przedstawieniu obrazującym życie Cyganów. Romskie dzieci. Młodzież gra w kapeli klezmerskiej, występuje w inscenizacji Dybuka (Szymona Anskiego). A z dorosłymi pracowano, organizując Cygańską Wioskę Artystyczną, imprezę kontynuowaną przez kilka lat. Działano z każdym oddzielnie: z Cyganami, Litwinami. Na "razem" chyba jeszcze za wcześnie. Tym bardziej, że napięcia z Litwinami wciąż są żywe. I władza, i Kościół wiele zrobiły, by je podtrzymać. Najprościej jest bowiem mieć "samych swoich". Mówiło się po wojnie, że państwo jest jednonarodowe, a więc że mniejszości trzeba polonizować, wchłaniać. W takich działaniach, nawet w latach peerelu, władza czuła poparcie Kościoła. Kiedyś próbowałem interweniować u prymasa ks. kardynała Wyszyńskiego w sprawie nabożeństw w języku litewskim w sejneńskiej bazylice. Tak jak przedtem pomagał mi z wielką życzliwością, tym razem był zimny i stanowczy. Niech się polonizują. Echa takich postaw są wciąż żywe, przecież dopiero interwencja prezydenta zapobiegła powstaniu w Puńsku placówki Wojsk Ochrony Pogranicza. Sytuacja jest więc bardzo trudna, wymaga czasu, by zagoiły się rany, zanikły napięcia. Bardzo rozsądne wydaje się wówczas znalezienie dla swej działalności innego punktu odniesienia. Metr nad rzeczywistością. Sprawy sejneńskie inaczej bowiem wyglądają, gdy się przyjmie perspektywę dalszą - Europy Środkowej i Wschodniej.
Częste spotkania międzynarodowe, z udziałem intelektualnych elit, wybitnych twórców, przyniosły dorobek, publikowany w znakomitych (to podkreślam) wydawnictwach, coraz bogatszej i ciekawszej Krasnogrudzie, w licznych książkach. Krasnogruda, jak wiadomo, jest miejscem, w którym wychował się Czesław Miłosz. Leży na granicy z Litwą. Ten sam pejzaż, tylko oddzielony barierą granicy.
Wydawnictwa otwierają perspektywę na literaturę całkowicie u nas nieznaną, choć, jak wiemy, książka Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi wywołała szok, otworzyła problem Jedwabnego, pokazując, że zło jest potencjalnie obecne w ludziach, wszędzie, że nie ma świętych narodów i państw. Teraz ukazało się wznowienie Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza, wielkiej postaci naszej literatury, kultury. Ważna jest także znakomita, nominowana do nagrody Nike książka Wojciecha Tochmana, reportaże z Bośni - Jakbyś kamień jadła. Z serii Sąsiedzi.
Krzysztof Czyżewski ma wrażliwość artysty, sam pięknie tłumaczy poezję, pisze (Ścieżki pogranicza), jego wykład o Hermanie Hessem spotkał się w Niemczech z entuzjastycznym przyjęciem. Ma talent organizatorski, umie pozyskiwać fundusze, dzięki czemu ma "u siebie" nowoczesną drukarnię, ma przyjaciół, z którymi tworzy Fundację, ale i mistrzów, ludzi takich jak Czesław Miłosz, Jerzy Ficowski (laureat nagrody - Człowiek Pogranicza). Odbudował budynek dawnej Poczty, gdzie znajduje się duża biblioteka poświęcona Europie Wschodniej i Środkowej. Tam też organizuje wystawy, np. fotograficzne, o przeszłości Sejn.
Nie ma potrzeby wymieniania różnych programów, jest ich wiele, przekraczają granice województwa, co oczywiste, ale są też i międzynarodowe. Teraz Pogranicze podejmuje projekt Brama Wschodu. Nasz region, pisze Krzysztof Czyżewski, ma szansę stać się przestrzenią dialogu, zbliżenia i współpracy pomiędzy Zachodem i Wschodem. W programie najważniejsze znaczenie ma kultura, edukacja, festiwale folkloru Słowian i Bałtów, spotkania mniejszości narodowych. Pogranicze rozszerza obszar swego działania. Po Jerzym Ficowskim, Tomasie Venclovie Człowiekiem Pogranicza został w 2003 roku znakomity kompozytor Arvo Pärt. Fundacja zmierza też do rozszerzenia swej działalności z obszaru Europy Środkowowschodniej na inne regiony świata. Przykładem tego może być Forum Pogranicza: Sarajewo - Nowy Jork - Jerozolima, które się odbyło 4-6 kwietnia w Sejnach. Trzeba wyjść do świata, mówi Krzysztof Czyżewski. Statutowa misja szerzenia etosu pogranicza domaga się od nas szerszego zaangażowania w jego sprawy, a zaangażowanie to nie przeszkodzi, a raczej wzmocni naszą działalność w Sejnach.
Jeszcze jedno zdanie, na koniec tej relacji: Krzysztof został w 2000 roku laureatem medalu św. Jerzego, odznaczenia przyznawanego wybitnym osobom za wybitne zasługi.
- Krzysztof Czyżewski, List z podróży, Konteksty, 1991, nr 3-4
- Ludzie pogranicza. Z Krzysztofem Czyżewskim, laureatem Medalu św. Jerzego 2000, rozmawiają Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski Tygodnik Powszechny, Kraków, 10 grudnia 2000
- Tamże
- Tamże
- Tamże
Aleksander Jackowski, Miejsca i ludzie, Warszawa 2003, s. 127-135