"Leonidas Donskis, czyli nowa książka do napisania."
Tekst Krzysztofa Czyżewskiego dla litewskiego portalu Bernardinai.lt
Leonidas Donskis, czyli nowa książka do napisania
Po raz pierwszy przedstawiono nas sobie w Kownie. Rozmawialiśmy w gronie przyjaciół, którzy dzielili przekonanie o tym, że życie na prowincji to nie jest powód do wstydu lecz szansa na nowe i innowacyjne. Zgadzaliśmy się również z tym, że jest to także szansa na zrozumienie i uszanowanie pamięci miejsc danych nam do życia, która została zatarta bądź sponiewierana w epoce minionej. Nie chcieliśmy z tych miejsc uciekać do Europy, lecz w nich odradzać rodzinną Europę. Upatrywaliśmy w tym antidotum na scentralizowane i zideologizowane, a więc wrogie małemu i konkretnemu dziedzictwo nacjonalistycznych i komunistycznych reżimów. Prowincjonalizm naszych krajów i kultur chcieliśmy przezwyciężać siłą prowincji.
Potem była Genua, spotkanie Europejskiego Parlamentu Kultury, a potem podobne spotkania w innych miastach. Nasze dialogi przeniosły się w sferę międzynarodowego forum i na te pogranicza świata, w których mogliśmy być użyteczni z naszym środkowo-wschodnioeuropejskim doświadczeniem. Leonidas był z zespołem sejneńskiego Pogranicza, gdy w Sarajewie otwieraliśmy Wędrowną Akademię „Nowa Agora” i dzięki temu jest współautorem naszego „Podręcznika dialogu: Tożsamość i zaufanie”. Dyskutowaliśmy o aktualności idei Europy Środkowej na kartach redagowanej przez niego książki „Yet Another Europe After 1984: Rethinking Milan Kundera and the Idea of Central Europe”. Obaj zostaliśmy profesorami Uniwersytetu Bolońskiego i dane nam było kształcić tych samym studentów. Odpowiadałem na jego zaroszenia i apele w kwestiach obrony praw człowieka kiedy był posłem do Parlamentu Europejskiego. Byliśmy potrzebni sprawom, w które się angażowaliśmy, ale nie był to jeszcze czas kiedy czuliśmy, że jesteśmy bardzo potrzebni sobie nawzajem. A w tym dopiero skrywa się tajemnica prawdziwej przyjaźni, o której Leonidas pisał jako o więzi, której nie mierzy się czasem, a głębokim współodczuwaniem – tym „zagadkowym przekonaniem, że jesteś potrzebny twojemu przyjacielowi”.
Nasza przyjaźń na dobre zaczęła się w momencie, w którym Leonidas zdecydował się powrócić do Litwy, oddać pracy akademickiej i pedagogicznej w Kownie, a co więcej – zbudować dom rodzinny w Szetejniach z myślą o zbudowaniu tam „małego centrum świata”, któremu patronują Czesław Miłosz i tradycja „Santaras-Šviesa”. Ośrodek „Pogranicze” w Sejnach i Międzynarodowe Centrum Dialogu w Krasnogrudzie stawały się dla niego naturalnym i potrzebnym punktem odniesienia. Nasze rozmowy, prowadzone jeszcze to w Krakowie, to w Brukseli to w Wilnie, którym zdążył jeszcze towarzyszyć Zygmunt Bauman, coraz bardziej koncentrowały się na tym, co trzeba zrobić u siebie na miejscu, i co w procesie długiego trwania nabierać będzie mocy promieniującej na innych. W rozmowie, którą prowadziłem z nim w krasnogrudzkiej kawiarni „Piosenka o porcelanie”, czuć było, że gościmy człowieka, który – mówiąc językiem „Doliny Issy” Miłosza – odnalazł nitkę swego losu i mocno trzyma ją w garści, gotów filozoficzną refleksję i kodeks etyczny ukształcone w pisanych przez siebie książkach zacząć wcielać w życie budując swoją przyszłość w oparciu o projekt kowieńsko-szetejniański. Tego samego lata uczestniczył w sympozjonie „Czytanie Tony’ego Judta” w Krasnogrudzie, który prowadziliśmy wspólnie z Marci Shore, Timothy Snyderem i Jarosławem Hrycakiem. Nie przesadzę pisząc, że swoimi wystąpieniami dosłownie oczarował doktorantów i młodych intelektualistów z Ukrainy, Litwy i Polski. Odniosłem nawet wrażenie, że stał się odkryciem dla naszych gości z Litwy, od których usłyszałem: „Tak naprawdę musieliśmy przyjechać tutaj, aby zdać sobie w pełni sprawę z tego, kogo mamy u siebie w kraju”. Oto – myślałem sobie – ich charyzmatyczny mentor, z którym wspólnie mogą tworzyć rzeczy wspaniałe. W początkach września toczymy wspólną debatę „Europa po Brexicie” w kręgu „Santaras-Šviesa”. Zaraz po niej nasza ostatnia rozmowa w nowo wybudowanym domu Jolanty i Leonidasa w Szetejniach, podczas której gęsto zapełniamy kalendarze konkretnymi działaniami, które są przed nami do zrobienia. Wydaje się, że wszystko dopiero przed nami. A za chwilę mojego przyjaciela już nie będzie pośród nas, żywych…
„Śmierć przyjaciela – wydarzenie wyzwalające uwięzioną w myślach książkę” – to jeden z poruszających aforyzmów Leonidasa. Często powracał do tej postawy przemieniającej utratę w tworzenie, starając się powiedzieć, że śmierć naszych najbliższych – aby nie zasiała w nas pustki absurdu – jest swoistą ofiarą na rzecz naszego dalszego budowania. „Umierając, przyjaciel przedłużył moje życie – przedarł mapę myśli i stał się wydarzeniem dla nowej książki.” Wierność przyjaźni – tak, jak ją rozumiem w duchu Leonidasa – to nie upamiętnienie, lecz kontynuacja.
Pytanie, które stawiam w dzień pamięci o Leonidasie Donskisie, dotyczy nowej książki, którą pozostawił nam do napisania. Jeśli pytam o nią siebie, to słyszę wyzwanie budowania Kastalii, tej szczególnej Prowincji Pedagogicznej, o której rozmawialiśmy zwierzając się sobie z najskrytszych marzeń. Krasnogruda dla niej to już za mało, powinna przekraczać granicę Polski i Litwy, obejmować Szetejnie, Kiejdany i Kowno, tak jak i każde inne twórcze centrum na naszym wspólnym pograniczu. Rzemiosło, które się tu zgłębia i praktykuje powinno dotyczyć sztuki „budowania niewidzialnych mostów” na wielokulturowych pograniczach świata. Powinno także rozwijać „wyobraźnię moralną”, w której Leonidas dostrzegał silny punkt odniesienia w epoce „płynnej uczuciowości”, wyobraźni łączącej myśl z działaniem oraz uczącej nowoczesnej miłości i przyjaźni.
Stawiając to pytanie, myślę także o swoich przyjaciołach z Litwy. Nie do mnie oczywiście należy odpowiedź na nie. Mam jednak pewną intuicję, której nie śmiem zachować dla siebie. Pomyślcie o napisaniu biografii Leonidasa Donskisa. Mam na myśli nie zwykłą biografię, w której praca dokumentalisty układa w zamkniętą konstrukcję daty i dokonania. Napiszcie biografię mądrą, czyli – parafrazując inny aforyzm współautora „Moralnej ślepoty” – taką, która widzi twarz rozmawiającego z wami człowieka i słyszy wszystko, co on mówi”. Nie on jej potrzebuje, lecz wasza Litwa i wasze pokolenie. Także nasza Europa. Dar, jakim jest jego obecność wśród nas, skrywa się w tym, że był inny, i że inność tą potrafił uwiarygodnić swoim życiem. W tym szansa na „przedarcie mapy” naszych myśli i uwolnienie przestrzeni na powstanie „nowej książki”. W tym szansa na to, że odważna intelektualnie opowieść o dramacie jego życia i myśli, odkryje Litwę jakiej nie znaliście i jeszcze głębiej zabliźni ją z rodzinną Europą. Czyż nie od tego zależy odpowiedź na postawione przez Leonidasa pytanie o to, czym jest ojczyzna: miejscem, gdzie zostaje się ojcem, czy miejscem, gdzie ojca zabito?
Krzysztof Czyżewski