Pożegnanie z przyjacielem
WCZORAJ W BERLINIE ODBYŁ SIĘ POGRZEB LUDWIGA MEHLHORNA
Wolfgang Templin - publicysta niemiecki, w czasach NRD opozycjonista
Wiadomość była szokiem nie tylko dla mnie. Nawet w przypadku nowotworów złośliwych, a na taki chorował Ludwig, zawsze tli się iskierka nadziei na wyleczenie lub choćby przedłużenie życia dotkniętej tym nieszczęściem osoby. Okres od wybuchu choroby do raptownego końca był w tym przypadku o wiele za krótki. Jeszcze 2 maja, dzień przed śmiercią Ludwiga, przy jego łóżku w berlińskiej klinice Charite siedzieli przyjaciele, a on aktywnie uczestniczył w rozmowie. Nikt nawet nie przypuszczał, że wszystko może pójść tak szybko.
Znaliśmy się od ponad 30 lat, a tym, co zbliżyło nas do siebie i najmocniej łączyło, był nasz jakże bliski, a zarazem jakże odmienny sąsiad - Polska.
Choć byliśmy niemal równolatkami, drogi, jakimi trafiliśmy do środowisk opozycyjnych późnego NRD, były różne. Ludwig Mehlhorn, robotniczy syn z Gór Harcu, wierzący protestant i matematyk, zaangażowal się pod koniec lat 60. w ruch Akcja Znak Pokuty i w działania ewangelików studentów, nawiązując w ten sposób swoje pierwsze polskie kontakty. Tak właśnie poznalludzi ze środowiska "Znaku" i "Tygodnika Powszechnego", w tym takie osobistości jak Tadeusz Mazowiecki.
Na mnie, zagubionego lewicowca, jakim wtedy byłem, spoglądał z lekkim zdziwieniem i nutą przyjaznej ironii. Jego samego ominęła faza komunistycznego zadurzenia, jakiej uległem w początkach mojej enerdowskiej biogram, ałe od same go początku dostrzegł nasze pokrewieństwo duchowe i zobaczył we mnie sojusznika. W latach 80. funkcjonowaliśmy w enerdowskiej opozycji jako coś w rodzaju pary Polaków. Jeśli ktoś szukał informacji, tekstów czy kontaktów dotyczących Polski, starał się dotrzeć do Ludwiga lub do mnie.
Ludwig sam nauczył się polskiego, tłumaczył i komentował dokumenty polskiej opozycji demokratycznej, teksty socjologa Jana Strzeleckiego czy prace Jana Józefa Lipskiego i Czesława Miłosza. Jako redaktor i współwydawca czasopismpodziemnych odgrywał bezpośrednią rolę w wielu enerdowskich grupach opozycyjnych, takich choćby jak Inicjatywa na rzecz Pokoju i Praw Człowieka. Władze NRD ukarały go za jego zaangażowanie długoletnim zakazem wyjazdów i zakazem wykonywania zawodu, poddawały represjom i coraz silniejszym naciskom.
Ludwig sam nauczył się polskiego, tłumaczył i komentował dokumenty polskiej opozycji, teksty socjologa Jana Strzeleckiego czy prace Jana Józefa Lipskiego i Czesława Miłosza.
Ludwig upatrywal w upadku NRD, do którego sam się przyczynił, i w pokojowej rewolucji ogromnej szansy, która wykraczała dałeko poza Niemcy i oznaczała lepszą przyszłość w stosunkach nie tylko z naszym polskim sąsiadem, ałe i z innymi wschodnioeuropejskimi krajami. Postulaty zgłaszane przez niego najlepiej chyba wyraża nazwa współzałożonego przez niego ruchu Demokracja Teraz (Demokratie Jetzt). W Sojuszu 90 (Biindnis 90), który wchłonął sily aktywne w Demokracji Teraz, zawierały się najlepsze tradycje wschodnioniemieckiego ruchu obywatelskiego, przejęte potem w pewnej części przez Zielonych.
Ludwig nigdy nie zamierzał robić kariery politycznej - inne wyzwania były dła niego ważniejsze. Chciał nadal umacniać dzieło niemiecko-polsko-wschodnioeuropejskiego pojednania, w Akademii Ewangelickiej znajdując odpowiednie dła tego forum. Organizował podróże studyjne do wszystkich krajów Europy Wschodniej, odegrał kluczową rolę w powstaniu berlińskiej Inicjatywy Krzyżowa i ściśle współpracował z polskim Ośrodkiem Karta. Liczba jego polskich przyjaciół jest nieskończona. W listopadzie 2009 r. otrzymaliśmy wspólnie Nagrodę Diałogu przyznaną przez Towarzystwo Niemiecko-Polskie i spotkał nas ten zaszczyt, że mieliśmy za laudatora Władysława Bartoszewskiego.
/Gazeta Wyborcza, 12.05.2011/