Wiesław Szymański dla Jerzego Ficowskiego.
Dwa wiersze na odejście Jerzego Ficowskiego.
Wiesław Szymański.
Miejsce zatrzymania
We wtorek 9 maja 2006 roku łapię
Kamień słów rzucony w przepaść słuchawki
Lodowatym głosem Krzysztofa –
Zmarł Jerzy
Dziś rano
Wiesz ?
Zagrzebałem się pomiędzy nocą i dniem
Szpaki za oknem nie doniosły
nie wiedziały jak
Wróblem się nie chciało
Walczyć z rzeczywistością dzienników
Więc skąd mam wiedzieć
Owinięty mgłą znad Świsłoczy
Zmrożony wiatrem od Krasnogrudy
Obejmuje mnie ramionami smutek pogranicza
Rozbazgrany jak Jego autograf w książce na półce
- proszę podejść, nie gryzę
to moja miłość – uwierzy pan – od pół wieku
To wszystko spod jego ręki
Niech pan podejdzie, przecież nie wyglądam
Jak zombie
Moglibyśmy zacząć tak:
Pióra nie złamałem
Najpierw trzeba złamać mnie
Właściwie jestem gotów
Może być maj
Czemu nie – piękny miesiąc
Nie to co ten piekielny sierpień
Wspomnienie dusi za gardło
Rysunki Bruna schodzą ze ścian w czarnej procesji
Dziewiąty dzień maja 2006
Miejsce pomiędzy
„pomiędzy kurwamacią
A bądźwolatwoją ...”
Jerzy Ficowski „Trzy tańce polskie”
Kiedy pisałeś to jakieś trzydzieści lat temu
Nie wiedziałem że kiedyś
W moim kraju
Z którego nigdy nie wyjadę
Wicepremierem będzie przestępca
A ministrem edukacji nacjonalista
I ty nie wiedziałeś tego również
Przecież to tak jakby
Majowe bzy od których kręci się w głowie
A serce wali jak po prochach
Były plastikowe
A wieżowce malw
Które turystom nie mieszczą się na fotkach
Zrobiono z drutu i kolorowej bibułki
Skąd wiedziałeś
Że pomiędzy jest przeklęta przepaść Polski
I wszechświat polaczkości
O to walczyłeś
A twoi kumple za to oddali krew i życie
Skoro napisałeś – nie odwrócisz
Bądź wola twoja
Pomiędzy kurwamacią
a bądźwolatwoją – po co było
Otwierać tę puszkę
Bądź mać wola
Twoja
Mać bądź twoja
Wola
Bądź wola i bądź też
Twoja mać bądź
I bądź
Jerzy
Z tej puszki cuchnie
Trupem polskim znoszonym
I truchłem pochwalonym
Ale jeśli taka twoja wola
Padam na kolana
Mać –
Ucałować gotów
Blać
Bo to
Polska.