Teatr Biuro Podróży z Poznania - Carmen funebre
Teatr Biuro Podróży powstał w 1988 roku. Rok później za spektakl Einmal ist keinmal otrzymał pierwszą nagrodę na Festiwalu Teatrów Debiutujących "Start". Drugą premierą był Łagodny koniec śmierci przygotowany w 1990 roku. Pierwszy spektakl uliczny, Giordano, powstał w 1992 roku. Prezentowany wielokrotnie w Polsce i za granicą, na Łódzkich Spotkaniach Teatralnych otrzymał nagrody: za spektakl, dla najlepszego aktora (Andrzej Rzepecki) oraz za reżyserię (Paweł Szkotak). Spektakl plenerowy Carmen funebre (premiera w 1993 roku) na Międzynarodowym Festiwalu Fringe w Edynburgu otrzymał dwie główne nagrody First Fringe oraz Critics Award.
Spektakl z Poznania wyróżniał się na tle setek innych produkcji emocjonalnym zaangażowaniem aktorów, wspaniałą teatralną formą i tematem. Carmen funebre była jedyną na Fringe'u udaną próbą artystycznego wizerunku wojny, pozostałe wahały się między propagandą i melodramatem. W Edynburgu spektakl z Poznania odbierano jako gorzką opowieść o obojętności Zachodu wobec konfliktu w byłej Jugosławii. Pawłowi Szkotakowi udało się przetłumaczyć rzeczywistość wojny na wieloznaczną metaforę, która dotyczy w tej samej mierze Sarajewa co Auschwitz. Carmen funebre oparte w części na relacjach uciekinierów z Bośni to seria dynamicznych, drapieżnych obrazów przemocy i śmierci. Już od pierwszej sceny, gdy monstrualni wojownicy na szczudłach wyłapują z tłumu ofiary i zapędzają je do wielkiej, metalowej bramy, pojawia się lęk, który nie opuszcza widzów, aż do ostatniego momentu przedstawienia. Są tu sceny z życia rodziny pozbawionej dachu nad głową, której jedynym majątkiem jest dymiąca kuchnia na kółkach i pogięta blaszana miska. Jest przerażająca scena gwałtu, podczas której opici do nieprzytomności żołdacy plują winem w twarz związanej dziewczyny (Marta Strzałko). Jest scena emigracji, gdy małe papierowe domy oświetlone świeczkami unoszą się na wietrze i giną na tle granatowego nieba. I nikt nie ma odwagi przerwać tego pasma nieszczęść, widzowie stoją bezsilni o wyciągnięcie ręki od śmierci. W prostej i plakatowej poetyce, którą narzuca teatr uliczny, Szkotak zachowuje jednak dobry smak artystyczny, co widać w doborze muzyki (m.in. Penderecki), w surowej funkcjonalnej scenografii, w pięknym wizyjnym komponowaniu przestrzeni spektaklu pod gołym niebem. Wobec problemów, jakie ma dziś polski teatr alternatywny z określeniem swego miejsca we współczesnej kulturze i przesłania, poznański spektakl jest jak haust powietrza, bez którego nie można żyć w Europie lat 90.
Roman Pawłowski